To samo oznaczenie rozcieńczalników nie zawsze oznacza tę samą jakość!
COLORLAK produkuje i dostarcza rozcieńczalniki do wszystkich swoich farb, lakierów i lazur. Dlatego do naszych materiałów zalecamy stosowanie rozcieńczalników z naszej produkcji – to gwarancja jakości. Pozwala to uniknąć problemów, a nawet reklamacji.
Na rynku krajowym istnieje obecnie stosunkowo szeroka gama rozcieńczalników do farb, nie tylko pod względem rodzajów, ale jest także producentów czy dostawców.
Każdy producent farb, w celu zapewnienia jak najlepszych właściwości użytkowych i jakości swoich produktów, do każdego produktu zaleca również rozcieńczalnik, który może być użyty do osiągnięcia najbardziej optymalnego rezultatu. Klient, który często po niełatwej selekcji wybiera najbardziej odpowiednią powłokę do swojej aplikacji, nagle staje przed kolejnym wyzwaniem – dobrać odpowiedni rozcieńczalnik. Nie powinno to stanowić problemu, gdy ten rozcieńczalnik jest zalecany na etykiecie wybranej już powłoki, ale…
W grę tu wchodzą specyfika rodzimego rynku. O ile w przypadku farb zagranicznych, rozcieńczalniki są oznaczane przez każdego producenta dokładną i jednoznaczną nazwą typu, co jest zupełnie nie do pomylenia z wyrobami innych producentów, to u naszych producentów sytuacja jest zupełnie inna. Ponieważ wszyscy więksi producenci krajowi wyszli z jednego koncernu, zachowali również tę samą metodologię oznaczania swoich produktów. W wielu przypadkach istniały i istnieją obok siebie identycznie oznakowane produkty różnych producentów. Mogą wystąpić dwie różne opcje. Produkty, choć oznakowane tak samo, mogą całkowicie różnić się od siebie pod względem przeznaczenia, sposobu użytkowania czy właściwości lub mogą to być produkty o tym samym przeznaczeniu i sposobie użytkowania, ale o różnych parametrach jakościowych. W przypadku popularnych krajowych rozcieńczalników (np. C6000, S6001, S6005, S6006 itp.) jest to głównie drugi, wspomniany wariant. Każdy producent będzie oczywiście bronił własne rynki i produkty.
Spróbujmy jednak przyjrzeć się temu problemowi trochę bliżej i, jak sądzę, poważnie i bez zazdrosnej rywalizacji. Można zasadnie przyjąć, że skład identycznie oznaczonych rozcieńczalników nie jest identyczny pod względem, czy dotyczy to samych składników, czy ich wzajemnych proporcji. To logicznie przekłada się na różną jakość tych produktów. Podkreślam słowo różną, nie w kategoriach lepszą czy gorszą. Przynajmniej na razie. Każdy producent optymalizuje rozcieńczalniki dla swoich produktów, które ponownie mają inny skład niż produkty konkurencji. Celem jest osiągnięcie jak najmniejszych wahań składu i jakości, a tym samym uzyskanie jak najlepszej powtarzalności właściwości i wyników samej aplikacji farby. Można to osiągnąć tylko dzięki zastosowaniu wysokiej jakości surowców, które muszą spełniać cały szereg parametrów technicznych, fizyko-chemicznych i higienicznych, których jakość, a zwłaszcza stabilność, musi być ściśle monitorowana i kontrolowana. I tak dochodzimy do meritum problemu. Optymalne ustawienia rozcieńczalników jednego producenta dla jego produktów mogą nie być optymalnymi ustawieniami dla produktów innego producenta, nawet jeśli wszystkie produkty i rozcieńczalniki są wysokiej jakości. Co może też nie zawsze być prawdą.
Spójrzmy jeszcze dalej. Na rynku krajowym rozcieńczalniki dostępne są nie tylko od uznanych producentów, ale właśnie ze względu na ich proste i niskoinwestycyjne przygotowanie w ich produkcję i późniejszą dystrybucję na rynku zaangażowani są różni spekulanci, którzy po prostu wzbogacają się kosztem powagi wobec klienta i odpowiedzialności za własne produkty. Zastanówmy się, jak to możliwe, że niektórzy dostawcy sprzedają rozcieńczalnik do farb syntetycznych za 6-7 CZK za 1 kg, kiedy cena zakupu wysokiej jakości benzyny, która jest znacząco dominującym składnikiem tego rozcieńczalnika, wynosi powyżej 12 CZK za 1 kg w dostawach wielkogabarytowych (od kilkudziesięciu do kilkuset ton). Podobnie jest w przypadku rozcieńczalnika do farb nitrocelulozowych, gdzie cena sprzedaży ponownie sięga około połowy ceny zakupu jakościowego surowca potrzebnego do jego przygotowania. Oczywiście. Taką cenę można osiągnąć. Ale tylko kosztem czegoś innego. Nie użyjemy standardowych surowców, a nawet jeszcze „lepiej” – zastąpimy je mieszanki, które są odpadami innego producenta, który zamiast płacić za ich utylizację, sprzedaje ten odpad jako bardzo tani surowiec. No i proszę – mamy rozcieńczalnik! On w jakiś sposób działa. Ale gdzie pozostały parametry techniczne, fizyko-chemiczne i higieniczne? Ich jakość, a zwłaszcza stabilność? Jak mogę zagwarantować stabilną jakość, gdy surowiec wejściowy nie jest ściśle kontrolowanym produktem, ale „jakiś odpad”? Co wiemy o tych odpadach pod kątem higieny i ich wpływu na zdrowie człowieka? A co z aspektem ekologicznym? To cała gama pytań, na które nie jest łatwo znaleźć odpowiedzi, jeśli w tym przypadku jest to w ogóle możliwe. I nie wspomniałem o takim drobiazgu jak możliwe uszkodzenie samej powłoki. Może to być nie tylko oczywiste – np. tworzenie się grudek w farbie, powstawanie defektów powierzchniowych, powolne schnięcie, słaba rozlewność farby itp., ale mogą też wystąpić wady niewidoczne na pierwszy rzut oka – np. powstawanie nierównej grubości i jednorodności powłoki, znaczne skrócenie jej żywotności itp. Kiedy biorę pod uwagę wszystkie te opcje i zastanawiam się nad nimi, nasuwa się banalne, ale głęboko prawdziwe stwierdzenie: „Czy jestem wystarczająco bogaty, żeby kupować tanie rzeczy?” Być może w granicach rozsądku. Ale na pewno nie za wszelką cenę. Co o tym sądzisz?